środa, 6 sierpnia 2014

Rozdział 44 "Koszmary staną się rzeczywistością."

" Jeśli udajesz w ten sposób od samego początku
Z mocnym uściskiem, moimi pocałunkami
Wiedz, że mogę skleić twoje złamane serce
I tęsknić za wszystkim co mi powiedziałaś
Mogę pożyczyć ci też roztrzaskane części
Które będą idealnie pasować
Oddam ci całe moje serce
Więc możemy zacząć to wszystko od początku "



-Zostały tylko te drzwi - szepcze Justin, kiwam głową na znak że zrozumiałem, chłopak strzela w klamkę a drzwi opadają w hukiem na podłogę. Wbiegamy z nim do środka. Ciemność. Klnę pod nosem a światła rozbłyskują. Mrużę oczy, widzę rozmazaną, zakrwawioną sylwetkę leżącą na podłodze. Przecieram moje zielone tęczówki i dostrzegam ją, dziewczynę która zawróciła mi w głowie na tamtym chodniku, podbiegam do niej, cicho łka, otwiera swoje oczy i gdy mnie dostrzega zaczyna się cofać. Słyszę krzyk Justina i zapadam w sen.

{...}

Budzę się związany, koło mnie leży nieprzytomny Justin, zaczynam krzyczeć a chusta zawiązująca moje usta wżyna się niemiłosiernie w moje wargi, trzask drzwi dochodzi zza mnie więc przychodzi mi tylko czekać na ciąg dalszy poczynań porywacza Natalie. Dostrzegam przede mną cień niewysokiego mężczyzny, znam tą charakterystycznie ułożoną grzywkę, tylko nie mogę sobie przypomnieć do kogo należała. Mrużę oczy a światła znów rozbłyskują oświetlając osobę przede mną. Moje oczy powiększają się, pewnie teraz wyglądają jak piłeczki do golfa, przede mną stoi Louis trzymając kosmyk włosów nieprzytomnej Natalie.
Nie chce wierzyć że kiedyś nazywałem go przyjacielem. Jego usta wykrzywiają się w uśmiech a ja prycham na tą minę. Jego ręka ląduje na moim policzku przez co upadam na podłogę a krzesło na którym siedziałem łamie się na kawałki. Jęczę z bólu, szarpie mnie za włosy i unosi w górę moją głowę nakazując żebym spojrzał na nią. Gdy tylko to robie, puszcza mnie i przywiązuje do rury wystającej ze ściany, podchodzi do niej i zaczyna szarpać, gdy ta się budzi w oczach znów ma łzy, on uśmiecha się i spogląda na mnie.
-Masz cierpieć, masz wyć z bólu....- szepcze w moją stronę i zrywa z niej ubrania, ta piszczy przez co budzi Justina, ten szybko podnosi się z podłogi i odciąga go od Natalie, następnie uderza z całej siły w twarz przez co Tomlinson upada na podłogę, przez chwilę myślałem że moje koszmary staną się rzeczywistością ale na szczęście - myliłem się. Bieber podbiega do mnie, uwalniając przy tym, podbiegam do trzęsącej się Natalie a ona wydaje kolejny pisk a ja czuje szarpniecie, wysoki muskularny mężczyzna celuje we mnie broniom, cofam się kilka kroków i uderzam plecami o zimną ścianę. 
-No i co? Nie jesteś już taki odważny? - Kpi. Przeczesuje swoje brązowe włosy ręką i rzuca pistolet Natalie. - Ty go zabij, będzie więcej frajdy. - Dziewczyna patrzy raz na mnie, raz na niego a do jej oczu napływają łzy - Jeśli go nie zabijesz, to ja zabije ciebie. To twoja decyzja, twój wybór.
-Zabij mnie, kurwa zastrzel i będzie po sprawie! Zastrzel mnie rozumiesz?! - Krzyczę. Natalie chwyta broń i celuje we mnie, zamyka swoje oczy, robię to samo, zbliża się mój koniec. Słyszę strzał, ale nie czuje bólu, otwieram oczy i widzę jej ciało opadające na kafelki oraz mnóstwo krwi dookoła, teraz dopiero zrozumiałem że na zawsze ją straciłem.


**************************************************************

Zbliżamy się do końca opowiadania, jeszcze 6 rozdziałów i na zawsze pożegnamy się z Harrym i Natalie :)
Nie dlatego ze nie mam weny, tylko chodzi o komentarze...
Sami widzicie, sami wiecie...
Ten rozdział zadedykowany jest pewnej Natalii która miała urodziny w zeszłym tygodniu, kochanie jeszcze raz wszystkiego najlepszego ;)

2 komentarze:

  1. Jejusiu boski jak zawsze *,* Dziękuję a tą dedykację *o*
    EJ NATALIE MNIE MOGŁA UMRZEĆ :C

    OdpowiedzUsuń
  2. Daj next :)
    DAJĘ 11/10 <3
    Jestem fanką twojego bloga / Lili

    OdpowiedzUsuń