poniedziałek, 13 października 2014

Epilog

        Muzyka do rozdziału

  * Harry *
Zaprzyjaźnić, Uwieść, Zabić, jej zlecenie, jej wybór, jej śmierć. Czemu mnie wtedy nie zabiła ? Oszczędziłaby sobie niepotrzebnych zmartwień i problemów. Jestem zwykłym facetem który jak głupi nastolatek myślał, że zakocha, będzie z nią, później ożenią się, będą mieć dzieci i wszystko będzie w porządku. Następnie razem się zestarzeją. Śmieję się w duchu z własnej głupoty i kopię kamyk leżący na chodniku, owijam się mocniej płaczem. Nienawidzę października. Wchodzę do domu i widzę wszystkich moich przyjaciół zgromadzonych w sypialni oraz Nicol ze swoim chłopakiem. Justina też wypuścili na tydzień, później do końca życia będzie za kratkami. Próbuję się do nich uśmiechnąć ale zamiast uśmiechu wychodzi mi mina jakbym zjadł cytrynę. Zdejmuję płaszcz, wieszam go  na wieszaku i zabieram się za zdejmowanie butów. Gdy kończę swoją czynność siadam na kanapie naprzeciwko zebranych i patrzę na ich twarze. Widnieje na nich smutek i zmartwienie.
-Stało się coś ? - pytam jakby nic się nie stało, lecz oni nie kupują mojej obojętności i Danielle podbiega do mnie i mocno przytula. 
-To nie dziewczyna dla ciebie, pozwól jej odejść. - Szlocha w moją koszulę. Czyli ona też ją polubiła. Nagle słyszę pukanie do drzwi, idę je otworzyć a progu stoi Natalie, wpuszczam ją do środka i razem kierujemy się salonu. Nicol podbiega do swojej matki ciągnąc przy tym swojego towarzysza za rękę. 
-To mój chłopak, Patric. Patric to moja rodzicielka, Natalie -Wskazuje dłońmi na nich i uśmiecha się. Jest z nim szczęśliwa, to jest najważniejsze. 
-Miło mi cię poznać, dbaj o moją małą księżniczkę - Podaje dłoń Patricowi i kieruje się na wolne krzesło. 
- Chciałabym wam coś powiedzieć. Wyjeżdżam, chcę zacząć nowe życie - spogląda na mnie a ja wycieram policzek który dziwnie zrobił się mokry. - Przyszłam się z wami pożegnać, zaraz mam samolot. 

***

-No to zostałeś mi tylko ty - mówi gdy jesteśmy sami w pomieszczeniu, wszyscy wyszli na papierosa. 
-Na to wygląda. Nie takiego zakończenia się spodziewałem. - Opuszczam głowę w dół i nagle moje buty stają się bardzo interesujące. Natalie dotyka mój podbródek i podnosi moją głowę tak bym spojrzał jej w oczy. 
-Będę tęskniła - uśmiecha się smutno i przytula do mnie, obejmuje ją ramieniem i całuję w głowę i wtedy do mnie dociera to, że to naprawdę koniec. Nie będzie już żadnych gangów, żadnych wypadów z chłopakami i z Natalie,nie będzie imprez, nie będzie niczego, wszystko się zmieni, zostanę sam. Pociągam nosem a dziewczyna w której nadal jestem zakochany puszcza mnie i odchodzi. Staje przy drzwiach i odwraca się by na mnie spojrzeć, po jej policzku płynie łza. Cholernie chcę podbiec do niej scałować tą kropelkę ale nie mogę. Podchodzę do niej i patrzę głęboko w jej brązowe oczy.
-Kocham cię - szepczę i wpijam się w jej usta, nasze języki walczą o dominacje. Nigdy jeszcze się tak zachłannie nie całowaliśmy. Słyszymy pukanie do drzwi i do domu wchodzi Liam.
-Już czas byś się zbierała - ogłasza i wychodzi a za nim Natalie 
-Żegnaj Harry 
-Żegnaj Natalie 
Wsiada do samochodu odjeżdża a ja stoję przez kilka minut na chodniku a w ustach mam jeszcze smak Natalie. W tym momencie okres mojego życia się kończy, czy był on pozytywny ? Jak najbardziej, tylko najgorsze jest to, że wszyscy mają swoje drugie połówki a ja zostałem sam, ale to nic, mam cudowną córkę którą kocham nad życie oraz wspomnienia które zostaną ze mną do końca życia. 

KONIEC 

Ostatnie zdjęcie gangu Harry'ego. 

sobota, 23 sierpnia 2014

Rozdział 45 "Może być gorzej?"

*Harry*

Promienie słoneczne budzą mnie ze snu, leniwie przeciągam się i dostrzegam, że nie jestem w swoim domu. Momentalnie podnoszę się do pozycji siedzącej i dostrzegam, że znajduję się w szpitalu? Jak ja się tu kurwa znalazłem?! 
-Witam śpiącą królewnę - W drzwiach pojawia się Justin z dwoma kubkami kawy. Mimowolnie się uśmiecham a chłopak siada na krześle przy moim łóżku.
-Co ja tu robię? Jak ja się tutaj znalazłem? 
- Jesteś na obserwacji, po tym jak cię pobili zadzwoniłem na policję. Aresztowali Tomlinsona i jego gang.
- I nie rozpoznali cię? - spytałem choć domyślałem się jaka będzie odpowiedź. 
-Poznali, dostałem dożywocie ale dlatego, że mój przyjaciel leży w szpitalu mogę być jeszcze na wolności. - Moja podświadomość krzyczy, wrzeszczy, płaczę i zabija się gdy słyszę te słowa. Justin przeze mnie zostanie aresztowany, będzie siedział w więzieniu do końca swojego życia, on dopiero ma 25 lat! Może być gorzej? Opadam na łóżko i pozwalam by wszystkie emocje wyleciały ze mnie podczas krzyku. Pielęgniarki szybko przybiegają i wypraszają Justina, wstrzykując mi coś do ręki. Uspokajam się i czuję, że zaraz zapadnę w sen. NIE! Nie mogę dać im tej satysfakcji, że mogą robić ze mną co tylko chcą. 


*Zayn*

Kiedyś powiedziano mi, że gdy odchodzi osoba którą się kocha powinieneś napisać to co chciałeś jej powiedzieć a później to spalić. Wraz z palącą się kartką znikają wszystkie uczucia do tej osoby.
Wziąłem do ręki kartkę, długopis, papierosy oraz paczkę zapałek i wyszedłem na balkon. Usiadłem na wiklinowym krześle i zacząłem pisać:

Może minąć trzy tysiące lat
Możesz całować inne usta
Ale nigdy cię nie zapomnę
Mogę jutro umrzeć
Może uschnąć moja dusza
Ale nigdy cię nie zapomnę
Mogą wymazać mi wspomnienia 
Mogą mi odebrać opowieść o tobie
Ale nigdy cię nie zapomnę
Jak zapomnieć twój uśmiech?
Jak zapomnieć twoje spojrzenie?
Jak zapomnieć, że modliłem się
Żebyś nie odchodziła?
Jak zapomnieć twoje szaleństwa?
Jak zapomnieć, że nagle zniknęłaś?
Jak zapomnieć, że nadal cię kocham?
Bardziej niż życie, bardziej niż wszystko.
Możesz wyrzucić mnie ze swojego życia.
Możesz zaprzeczyć, że mnie pragnęłaś.
Ale nigdy cię nie zapomnę.

Składam kartkę na pół i wyciągam zapałki z mojej czarnej, skórzanej kurtki. Gdy mam zamiar spalić kartkę na balkon wychodzi Nicol, spogląda na mnie ze łzami w oczach a zza swoich pleców wyciąga kartkę
-Ty też? - pytam na co kiwa głową a następnie spogląda w niebo
-Tęsknie ze nią - szepcze prawie niesłyszalnie i siada naprzeciwko mnie.
-Nawet nie wiesz jak ja za nią tęsknie - zapalam moją kartkę i zapałki rzucam Nicol która powtarza czynność. Podchodzimy do barierki i gdy nasze kartki są do połowy spalone puszczamy je a one unoszą się tworząc dwa małe punkciki na niebie a później znikają.


*Nicol*

Zayn jest dla mnie bardzo ważną osobą, zajmuje sie mną, płaci za moje studia.... Zachowuje się jak ojciec ale nigdy nim nie będzie. Przecieram oczy i podnoszę wzrok na niego...Patrzy przed siebie, jest zamyślony. Ostatnio nic nie je, tylko pije. Rozumiem..też tęsknie za moją matką ale ona nas zostawiła! Mimo, że jestem na nią wściekła to i tak cholernie za nią tęsknie, on też. Zastanawiam się czy powiedzieć mu, że mama jest w szpitalu i, że tata dzwonił czy też pozostawić to w tajemnicy przed nim? 



środa, 6 sierpnia 2014

Rozdział 44 "Koszmary staną się rzeczywistością."

" Jeśli udajesz w ten sposób od samego początku
Z mocnym uściskiem, moimi pocałunkami
Wiedz, że mogę skleić twoje złamane serce
I tęsknić za wszystkim co mi powiedziałaś
Mogę pożyczyć ci też roztrzaskane części
Które będą idealnie pasować
Oddam ci całe moje serce
Więc możemy zacząć to wszystko od początku "



-Zostały tylko te drzwi - szepcze Justin, kiwam głową na znak że zrozumiałem, chłopak strzela w klamkę a drzwi opadają w hukiem na podłogę. Wbiegamy z nim do środka. Ciemność. Klnę pod nosem a światła rozbłyskują. Mrużę oczy, widzę rozmazaną, zakrwawioną sylwetkę leżącą na podłodze. Przecieram moje zielone tęczówki i dostrzegam ją, dziewczynę która zawróciła mi w głowie na tamtym chodniku, podbiegam do niej, cicho łka, otwiera swoje oczy i gdy mnie dostrzega zaczyna się cofać. Słyszę krzyk Justina i zapadam w sen.

{...}

Budzę się związany, koło mnie leży nieprzytomny Justin, zaczynam krzyczeć a chusta zawiązująca moje usta wżyna się niemiłosiernie w moje wargi, trzask drzwi dochodzi zza mnie więc przychodzi mi tylko czekać na ciąg dalszy poczynań porywacza Natalie. Dostrzegam przede mną cień niewysokiego mężczyzny, znam tą charakterystycznie ułożoną grzywkę, tylko nie mogę sobie przypomnieć do kogo należała. Mrużę oczy a światła znów rozbłyskują oświetlając osobę przede mną. Moje oczy powiększają się, pewnie teraz wyglądają jak piłeczki do golfa, przede mną stoi Louis trzymając kosmyk włosów nieprzytomnej Natalie.
Nie chce wierzyć że kiedyś nazywałem go przyjacielem. Jego usta wykrzywiają się w uśmiech a ja prycham na tą minę. Jego ręka ląduje na moim policzku przez co upadam na podłogę a krzesło na którym siedziałem łamie się na kawałki. Jęczę z bólu, szarpie mnie za włosy i unosi w górę moją głowę nakazując żebym spojrzał na nią. Gdy tylko to robie, puszcza mnie i przywiązuje do rury wystającej ze ściany, podchodzi do niej i zaczyna szarpać, gdy ta się budzi w oczach znów ma łzy, on uśmiecha się i spogląda na mnie.
-Masz cierpieć, masz wyć z bólu....- szepcze w moją stronę i zrywa z niej ubrania, ta piszczy przez co budzi Justina, ten szybko podnosi się z podłogi i odciąga go od Natalie, następnie uderza z całej siły w twarz przez co Tomlinson upada na podłogę, przez chwilę myślałem że moje koszmary staną się rzeczywistością ale na szczęście - myliłem się. Bieber podbiega do mnie, uwalniając przy tym, podbiegam do trzęsącej się Natalie a ona wydaje kolejny pisk a ja czuje szarpniecie, wysoki muskularny mężczyzna celuje we mnie broniom, cofam się kilka kroków i uderzam plecami o zimną ścianę. 
-No i co? Nie jesteś już taki odważny? - Kpi. Przeczesuje swoje brązowe włosy ręką i rzuca pistolet Natalie. - Ty go zabij, będzie więcej frajdy. - Dziewczyna patrzy raz na mnie, raz na niego a do jej oczu napływają łzy - Jeśli go nie zabijesz, to ja zabije ciebie. To twoja decyzja, twój wybór.
-Zabij mnie, kurwa zastrzel i będzie po sprawie! Zastrzel mnie rozumiesz?! - Krzyczę. Natalie chwyta broń i celuje we mnie, zamyka swoje oczy, robię to samo, zbliża się mój koniec. Słyszę strzał, ale nie czuje bólu, otwieram oczy i widzę jej ciało opadające na kafelki oraz mnóstwo krwi dookoła, teraz dopiero zrozumiałem że na zawsze ją straciłem.


**************************************************************

Zbliżamy się do końca opowiadania, jeszcze 6 rozdziałów i na zawsze pożegnamy się z Harrym i Natalie :)
Nie dlatego ze nie mam weny, tylko chodzi o komentarze...
Sami widzicie, sami wiecie...
Ten rozdział zadedykowany jest pewnej Natalii która miała urodziny w zeszłym tygodniu, kochanie jeszcze raz wszystkiego najlepszego ;)

czwartek, 17 lipca 2014

Rozdział 43 "Koniec"

Soundtrack: Adam Lambert Whataya Want From Me



Nie zapomnij, że kiedyś istniałam. Nie zapomnij, że kiedyś się śmiałam. Odeszłam, choć odejść nie chciałam. Odeszłam...bo odejść musiałam. 


Głośny trzask drzwi wyrwał mnie ze snu. Otworzyłam oczy, wokół mnie panowały egipskie ciemności. Światła rozbłysły a moim oczom ukazał się Louis patrzył na mnie z pożądaniem. Głośno przełknęłam ślinę. Podszedł do mnie i chwycił za rozpuszczone włosy, pociągnął za nie i nasze spojrzenia się spotkały. 
-Rozbierzesz się czy mam to zrobić za ciebie? -Z mojego oka wypłynęła słona łza. Jego słowa oznaczają tylko jedno. Koniec.

*Harry*

Obudziłem się cały spocony, spojrzałem na zegarek. 4:30 Przetarłem zaspane oczy i podreptałem do kuchni w której siedziała moja starsza siostra Gemma. Odkąd rozwiodłem się z Kathy zamieszkuje u siostry i matki.
Gdy ujrzała mnie w rogu, smutno się uśmiechnęła. 
-Znów koszmary? -spytała. Skinąłem głową. Przez chwilę miała zamknięte oczy, gdy je znów otworzyła widniał w nich żal. - O czym one są?
-Chyba chciałaś spytać o kim - podszedłem do niej i usiadłem obok. 
-Natal..
-Tak- Nie pozwoliłem jej dokończyć. Gdy słyszałem to imię serce pękało na tysiąc małych części.
-Opowiedz mi o snach które cię dręczą. -Westchnąłem. Nie chciałem o tym rozmawiać ale w końcu Gem jest jedyną osobą która może mi pomóc. 
-Widzę ją, zapłakaną, jej twarz jest we krwi i nagle do pokoju wchodzi jakiś facet i zaczyna ją...- po moim policzku spłynęła łza- ... a ja nic nie mogę zrobić. Krzyczę, płaczę, szarpie się ale jestem do czegoś przywiązany, ona traci przytomność a ja się wtedy budzę. Znam ten budynek jest niedaleko. To jakaś opuszczona fabryka. Myślisz że...
-NIE, HARRY NIE! - Czyli jednak. Muszę tam jechać. Szybko zerwałem się z krzesełka i pobiegłem do pokoju się ubrać. - Harry nie rób tego, to jest niebezpieczne. - Uderzała pięściami, w drzwi moja siostra. Zignorowałem ją.


***

Gdzie tu jest wejście? Kur*a ile tutaj ludzi. Przecież sam nie dam rady ich pokonać...JUSTIN!
Wyciągnąłem telefon z kieszeni i wybrałem numer do przyjaciela. 
-Stary pojebało cię do reszty?! Wiesz która jest godzina?
- Słuchaj jest akcja. 
-Trzeba było mówić tak od razu. Kiedy? Gdzie? Z kim? I ile osób mam wziąć? -Jego ton głosu momentalnie się zmienił.
- Teraz. Fabryka na przedmieściach, Cholera nie wiem kto to. Weź jak najwięcej. 
-Harry Styles idzie na akcje...-Chwilę po drugiej stronie panowała cisza- Dobra jak na na imię ta laska? Znam ją?
-Znasz...
-Czy to N..
-TAK!
-Dobra, wyluzuj. 
-Jedziesz czy nie?
-Daj mi dziesięć minut
-Ratujesz mi życie
-Wisisz mi przysługę!
-Dobra!
Rozłączyłem się i schowałem telefon do kieszeni moich czarnych rurek. 


***
-Pamiętasz plan? -Spytał uradowany Jus. Przytaknąłem i wyrwałem broń z dłoni przyjaciela. - Ej, ostrożnie. Nawet nie wiesz jaką krzywdę potrafi wyrządzić to cacko.Obejrzałem dokładnie broń i schowałem ją do kieszeni. -No cóż ja jeszcze mogę powiedzieć - uśmiechnął się - Zabawę czas zacząć!

___________________________________________________________________
Kilka osób prosiło mnie o dodanie zdjęcia Justina. Tadaaa!
 
Przepraszam że tak długo czekaliście na rozdział ale wakacje, brak weny i do tego jeszcze w Polsce nie jestem. HELP ME! (XD) 
Do zobaczenia <33!!!! 

LIEBSTER AWARDS

Dziękuję za nominację osobie która się kryje pod nazwą: ,,Mój jednorożec nazywa się Horan''
Nie chce mi się wam tłumaczyć więc skopiuje wam z bloga, dziewczyny która mnie nominowała.
,,Liebster Awards polega na rozgłaszaniu mniej znanych blogów, przez te, które czyta więcej osób''
Jeśli otrzymałam nominacje to odpowiadam na 11 pytań zadanych przez osobę która mnie nominowała a później ja nominuje i zadaje pytania. Nie mogę nominować bloga, od którego dostałam nominację. 

Pytania dla mnie:
1. Jak długo blogujesz? 
Od 2 lat.
2. Masz jakiś cel, który chcesz osiągnąć w blogowaniu? 
Tak jak każdy bloger, chciałabym móc mieć wielu czytelników. 
3. Co jest dla ciebie najważniejsze w życiu?
Rodzina 
4. Motto życiowe?
Trenuj do końca, do upadłego, bo życie to walka, by dążyć do czegoś.
5. Jakie jest twoje hobby?
Nie mam 
6. Największe marzenie? Dążysz do niego czy raczej jest tylko marzeniem?
Chciałabym zobaczyć 1D na polskiej scenie, chciałabym żeby wszystkie Polish Directioners wtedy były przy nich, żeby mogły ich przytulić, ja tego nie muszę mieć, dla mnie najważniejsze będą siostry no i bracia Directioners i ich marzenia. 
7. Co sądzisz o okaleczaniu?
To dla mnie trudny temat. Przepraszam
8. Polecisz jakiś dobry horror?
"Obecność"
9. Co sądzisz o homoseksualistach i biseksualistach? 
Larry is real! XD
10. Oglądasz jakiś youtuberów?
ABSTRACHUJE MYMI MĘŻAMI! :D
11. Jak tam wakacje
Nie pytaj 


Teraz powinnam ja nominować jakieś blogi itp.
Sorry ale nie czytam blogów i nie mam kogo nominować.
;c 

sobota, 28 czerwca 2014

Rozdział 42 "Naznaczona"

,,Umiera się na wiele spo­sobów: z miłości, z tęskno­ty, z roz­paczy, ze zmęcze­nia, z nudów, ze strachu... Umiera się nie dla­tego, by przes­tać żyć, lecz po to, by żyć inaczej. Kiedy świat za­cieśnia się do roz­miaru pułap­ki, śmierć zda­je się być je­dynym ra­tun­kiem, os­tatnią kartą, na którą sta­wia się włas­ne życie.''

Ciemność. Potykam się co kilka sekund. Uderzam o ściany. Nagle rozbłyskują światła. Upadam na kolana. Rażące światło nie pozwala mi dostrzec gdzie sie znajduję. Moje oczy pieką od jasności. Zauważam czerwoną ciecz na mych dłoniach. Podnoszę je ku górze by sprawdzić co to. Krew. Moje czy rozszerzają się gdy lustruje pomieszczenie w którym się znajduje. Zakrywam usta dłonią by nie zacząć krzyczeć. Szlocham. Pokój w którym aktualnie przebywam ma pomalowane ściany na kolor biały, nie ma okien, nie ma niczego oprócz krwi porozpryskiwanej na ścianach. Uderzam pięścią w najbliższą ścianę. Grunt rozsypuje się po podłodze. Nagle do pokoju wchodzi on. Ubrany w czarne rurki, granatowy podkoszulek oraz skórzaną kurtkę. Na nogach na zniszczone już adidasy. Jego loki podtrzymuje niebiesko-szara bandamka. Wyciąga w moją stronę dłoń. Niepewnie ją chwytam. Chwile później zostaje przyciśnięta do jego klatki piersiowej. Słyszę jak bije jego serce. 
-Niedługo cię stąd wyciągnę. Obiecuję.- Szepcze w me włosy i znika. Znów zostaje sama. Osuwam się po lodowatej ścianie. Chowam głowę w dłonie i zaczynam, znów szlochać. Huk z korytarza dobiega do moich uszu. Przestraszona osuwam się w kąt i czekam na dalszą część zdarzeń. Do pomieszczenia wparowuje Louis z pistoletem. Wymierza nim w moją stronę. Uśmiecha się szyderczo i ciągnie za spust.
Budzę się cała spocona z przerażenia. Cała się trzęsę. Sen był bardzo realistyczny. Oglądam z każdej strony moje ręce by upewnić się czy horror nie przydarzył mi się rzeczywiście. Żadnej oznaki krwi. Zapalam światło. Nic w pokoju się nie zmieniło. Spoglądam na szafkę nocną by sprawdzić która jest godzina. Zegar wskazuję godzinę 03:15. Opadam na łóżko. Wzdycham ciężko i znów tule się do snu. 

{...}

Czuje silne ramiona ręce na mych ramionach. Chwilę później zostaje szarpnięta, budząc się doszczętnie. Gdy otwieram swe oczy widzę Tomlinson'a. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zeskakuję z łóżka by być jak najdalej od niego. 
-Nic ci nie jest? - pyta, i rusza w mym kierunku. Cofam się o ile to możliwe. W końcu dotykam plecami zimnej ściany. Momentalnie zostaje do niej przyciśnięta. Jego obie ręce lądują po obu stronach mojej głowy, jego usta są milimetry od moich a oddech odbija się o moje nozdrza. Pachnie miętom. 
-Nie chce cię skrzywdzić. To już mówiłem. - Przemówił po raz drugi w ciągu naszego spotkania, a ja przerażona byłam w stanie się tylko trząść. Dreszcze przebiegały w dół mojego kręgosłupa gdy jego dłoń chwyciła moje biodro. 
-Nie chce cie wykorzystać - zbliżył swe usta do mego ucha. - Chce byś mi pokazała czym jest prawdziwa miłość. Nie jestem taki za jakiego mnie uważasz- mruknął a następnie wpił swe gorące usta w moją szyję pozostawiając czerwono -siny ślad. W tym momencie zrozumiałam że zostałam naznaczona. Chłopak przeczesał swe poburzone już włosy palcami i wyszedł z pokoju, zostawiając mnie samą i przerażoną w tym ciemnym pokoju. 

piątek, 20 czerwca 2014

Rozdział 41 Szokująca wiadomość

Soundtrack: Britney Spears - Toxic 

-Nie skrzywdzę cię- wyszeptał w moje ucho gdy już byliśmy sami w pokoju.
-Lou..
-Powiedziałem że nic ci nie zrobię- przerwał moją wypowiedź, już w mniej przyjazny sposób. 
-Czemu mnie więzisz? Czemu to ja muszę być twoją uległą? Myślałam że mnie lubisz, myślałam że jesteśmy przyjaciółmi...
-Słuchaj, nie wiedziałem że ciebie tutaj przyprowadzą. Gdybym przewidział to co zrobili, nigdy bym ich nie wysyłał. - wstał z kolan i zaczął chodzić po całym pomieszczeniu szarpiąc za swoje włosy. 
-Kim on był? - wydobyło się z moich ust. Skinięciem głowy wskazałam mu na drzwi którymi niedawno wychodził mój porywacz. 
- Jack, mój wspólnik. 
-Wspólnik?- moje oczy się rozszerzyły na jego słowa. Mimowolnie powtórzyłam je. Louis w coś ty się wpakował?!
-Wspólnik, wiesz...Tak jakby - Chłopak wydał się zakłopotany. Nerwowo zaczął drapać się po karku, spoglądając na mnie jakby oczekiwał mojego potwierdzenia by nie dokańczał. Nie doczekał się tego, czego się spodziewał. Ponagliłam go ręką by dokończył swoją wypowiedź, zmrużył swoje oczy a jego dolna warga zadrżała. -No bo ja...Jakby ci to powiedzieć...Założyłem gang. - Po raz pierwszy w tym dniu nie wiedziałam co powiedzieć, jak się zachować, uciekać? panikować? wrzeszczeć? czy po prostu zostać?  -Wiem zaskoczyłem cię tą wiadomościom. 
-Zaskoczenie, zaskoczeniem ale to czego się dowiedziałam jest szokujące. 
-Szokująca wiadomość - wyszeptał, jakby chciał coś jeszcze powiedzieć ale nie mógł. Blokowało go coś.
-Louis..- Wstałam z ziemi i podeszłam do bruneta. Mocno się w niego wtulając chciałam dowiedzieć się czemu założył gang, gdzie do cholery jest El i co ma zamiar ze mną zrobić. Miliony pytań wirowało w mojej głowie ale nie mogłam się go o wszystko wypytać. Gdy się zdenerwuje może być nieobliczalny. Nie skrzywdzę cię, jego słowa wirowały w mojej głowie. 
- Lou, co się stało z El? - wyszeptałam w jego ramię ale szybko tego pożałowałam. Chłopak odepchnął mnie i upadłam na zimną podłogę. Następnie nachylił się nade mną i szarpnął moją głową.
-Nie interesuj się ździro! - Puścił moją twarz a ona bezwładnie uderzyła o zimne kafelki. Rozcinając cały policzek doszłam do wniosku że musiało się stać coś poważnego. Louis nigdy by nie zareagował tak ostro na zwykłe, głupie pytanie. Jeśli ma zamiar mnie bić, poniewierać i inne okrucieństwa to proszę ale ja muszę dowiedzieć się prawdy.